piątek, 6 października 2017

BULLET JOURNAL KOBIETY Z PASJĄ, czyli jak to wszystko się zaczęło


Cześć wszystkim!
Bardzo się cieszę, że mogę wreszcie zacząć publikować dla Was posty na blogu! To znacznie ułatwi mi komunikację z Wami oraz pozwoli w szerszym stopniu odpowiadać na nurtujące Was pytania, które zadajecie mi najczęściej na Instagramie czy Facebooku. Mam nadzieję, że moje teksty Was nie zanudzą a wręcz przeciwnie, zaciekawią i zainspirują. Jeśli macie niedosyt zdjęć mojego Bullet Journala, to z całą pewnością blog zaspokoi Wasz apetyt, gdyż zamierzam pokazywać tutaj o wiele więcej stron z mojego notesu. Nie zabraknie również tematów około papierniczych. Będziemy przyglądać się bliżej notesom, brush penom, cienkopisom itd Chętnie podzielę się z Wami swoją wiedzą, przemyśleniami i doświadczeniem w tym zakresie. W zasadzie nie tylko w tym, co mogą Wam sugerować karty w górnym Menu bloga, ale o tym nie dziś :)
Dziś chciałabym opowiedzieć Wam jak rozpoczęła się moja przygoda z Bullet Journalem. To pytanie zadajecie mi wyjątkowo często. Zajrzymy więc wspólnie do mojego pierwszego BuJo i pośmiejemy się z moich koślawych wówczas dniówek. Będziecie mogli sami ocenić, jak mój charakter pisma uległ zmianie przez ten czas i jak powoli kształtował się mój styl. No to zaczynamy! :)



Moja przygoda z Bullet Journalem rozpoczęła się wraz ze startem roku 2016. Właśnie wtedy powiedziałam dość gotowym kalendarzom. Miałam ich zawsze kilka, bo nigdy nie trafiłam na ten jeden idealny, który całkowicie by mi odpowiadał. Samodzielnie drukowane plannery też nie były tym czego szukałam. I tak podczas buszowania w odmętach Pinteresta natrafiłam na BuJo. Nie będę Was oszukiwać..To była miłość od pierwszego wejrzenia! Jak tylko przeczytałam więcej o tej metodzie planowania od razu podjęłam decyzję, że MUSZĘ mieć taki notes! Moje notatki, odkąd sięgam pamięcią, zawsze były niesamowicie kolorowe i pełne rysunków. Zawsze starałam się ozdabiać środek kalendarzy, żeby zaspokoić moje poczucie estetyki i potrzebę otaczania się ładnymi rzeczami. Nie zwlekając, sięgnęłam do swoich pokaźnych notesowych zbiorów w celu odnalezienia odpowiedniego kandydata na moje pierwsze BuJo. Oczywiście, co typowe dla osoby uzależnionej od kupowania zeszytów, stwierdziłam, że żaden z posiadanych nie spełnia kryteriów. Spójrzmy prawdzie w oczy, każda okazja do nabycia nowej sztuki do kolekcji jest warta wykorzystania [sic!]. Podekscytowana udałam się do Empiku i zakupiłam szkicownik Creadu. Czas ten zdecydowanie można określić jako era przed narodzinami bum bullet journalowego w Polsce, więc o notesie w kropki dostępnym stacjonarnie nie było co marzyć. Hah! Za moich czasów [ :D ] to nawet Memo Booków nie było! Natomiast kultowy obecnie Leuchtturm1917 już wtedy nie należał do najtańszych. Postanowiłam więc, że najpierw spróbuję swoich sił w tańszym notesie, a jeśli uznam, że system ten mi odpowiada, zakupię słynnego Leszka.
I taką właśnie radę przekazuję Wam kiedy pytacie, jaki notes wybrać. NAJZWYKLEJSZY! Uwierzcie mi, lepiej przetestować różne układy w niedrogim zeszycie i bez  wyrzutów sumienia porzucić go, kiedy jednak okaże się, że to jednak  nie dla nas niż potem żałować wydanych pieniędzy na notes, który w 3/4 pozostanie niezapisany.
Jeśli chcecie, to chętnie zbiorę w całość zbiór rad i wskazówek dla początkujących i opublikuję je dla Was tutaj na blogu, napiszcie w komentarzu pod postem, jeśli chcielibyście przeczytać taki tekst.

Na zdjęciu notes, który leży na samej górze tego małego stosu, to właśnie mój pierwszy BuJo. Jesteście ciekawi jak wyglądały pierwsze zapiski? Nie ma ich nawet na moim Instagramie!


Tadaaaam! Widzicie, nie zawsze było idealnie! Było krzywo, moje pismo nie zawsze wyglądało tak estetycznie jak dziś no i nie za bardzo miałam pomysł jak ta dniówka miała wyglądać. To była totalna improwizacja i przy tym, a raczej przede wszystkim, świetna zabawa! Daleko moim początkom było do stron mojej guru Bullet Journallingu czyli Boho Berry, ale wiecie co? Zupełnie się tym nie przejmowałam! Liczyła się wielka frajda jaką mi to sprawiało, a efekty przyszły z czasem. Sami więc widzicie, że nie ma się co zniechęcać, gdy na początku nasz zeszyt nie wygląda jak rodem z Pinteresta. Co więcej on wcale nie musi tak wyglądać! Całe ozdabianie, rysunki, naklejki itd to tylko dodatek, który wcale nie jest konieczny aby nasz BuJo spełniał swoją funkcję. Jeśli zależy Ci na rysunkach i estetyce-ćwicz i się nie zniechęcaj, trening naprawdę czyni mistrza! Jeżeli natomiast przejmujesz się, że nie masz zdolności plastycznych, lub zwyczajnie nie czujesz potrzeby ozdabiania, to z tego zrezygnuj i ciesz się jego funkcjonalnością (pamiętaj, że oryginalny system wcale nie zakłada ozdabiania!). Bullet Journal jest tak fantastycznie plastyczny, że każdy może go dopasować pod siebie i myślę, że głównie dlatego wszyscy go kochamy :)



Przeprowadzka do wyczekanego Leuchtturma1917 nastąpiła po ponad 3 miesiącach prowadzenia Bullet Journala, co możecie zobaczyć na powyższej fotce. Myślę, że bez trudu zauważycie postęp, jaki miał miejsce.  Kompozycje stron zaczęły być zdecydowanie bardziej przemyślane. Wszystko stało się o wiele estetyczniejsze. Dzięki cudownym kropeczkom, które kocham miłością szczerą po dziś dzień, linijki z tekstem nie są już tak krzywe jak to miało miejsce na początku w gładkim szkicowniku.



No i  rysunki! Nie mogę nie wspomnieć o rysunkach! Papier z Leszka okazałą się być o niebo lepszy niż chropowata struktura szkicownika, więc kolorowanie cienkopisami stało się czystą przyjemnością! Przyznam szczerze, że ta strona to jedna z moich ulubionych i wracam do niej z wielką przyjemnością. Alicja w Krainie Czarów to bardzo wdzięczny temat do rysowania.


Ciekawostka: Leuchtturmy ze starszej serii nie rozkładały się na płasko! Bardzo dobrze widać to na zdjęciu z jesienną listą przyjemności. Plus dla firmy, za branie pod uwagę zastrzeżeń klientów. W nowszej edycji problem ten został całkowicie wyeliminowany. Ach, niemiecka precyzja :)



Tego notesu pewnie nie muszę nikomu przedstawiać, a już z pewnością tej strony. :) Tutaj rozpoczęło się moje Pusheenowe szaleństwo, a dokładnie wraz z początkiem roku 2017 :) Tym razem znowu postawiłam na Leuchtturma1917 i oczywiście się nie zawiodłam. Niestety jego cena nie należy do najniższych, ale z cała uczciwością mogę powiedzieć, że jest on wart każdej wydanej złotówki. Bezapelacyjnie jest w ścisłej czołówce moich ulubionych notesów.


Myślę, że warto wspomnieć, że papier lt1917 jest w stanie przyjąć akwarelę bez falowania (oczywiście woda w rozsądnych ilościach :) )! Byłam bardzo pozytywnie zaskoczona.


Na sam koniec mój obecny BuJo tym razem w notesie Scribbles That Matter, który jest bardzo zbliżony właściwościami do Leuchtturma1917. Jeśli chcecie mogę zrobić dla Was porównanie tych dwóch notesów. To zdjęcie, w zestawieniu z moimi początkami, klarownie oddaje cały postęp jaki udało mi się osiągnąć. Mam nadzieję, że pokazując Wam moją całą drogę bullet journalową zaspokoiłam odrobinę Waszą ciekawość, jak to u mnie wyglądało. :)

Jeśli macie do mnie jakiekolwiek pytania, zadawajcie je w komentarzach, na pewno na wszystkie odpowiem. :)

Mam nadzieję, że ktokolwiek przebrnął przez cały post i dotarł do końca :) Wybaczcie, że wyszedł taki długi, ale o czym jak o czym, ale o notesach to ja mogę opowiadać Wam bez końca! :)
Buziaki, Kobieta z Pasją :)

27 komentarzy:

  1. No Tak, Asia pokazuje swój "nieidaelny " pierwszy notes pokazuje oczywiście spełnienie moich marzeń o wyglądzie mojego .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieprawda :p Twój Bujo jest przepiękny, wiem co mówię :p

      Usuń
  2. Czysta przyjemność czytania i oglądania - blog idealny!
    Ja również nie wyobrażam sobie zmiany kropeczek na cokolwiek innego.
    Poproszę o porównanie tego aktualnego notesu z leszkiem - mój już w połowie i trochę mnie przeraża myśl zmiany ;o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do idealnego jeszcze długa droga haha :D Myślę, że porównanie lt i Scribblesa to świetny pomysł :)

      Usuń
  3. cudownie się to czyta i ogląda!

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne rysunki, zazdroszczę talentu, pokazuj jak najwięcej, bo super się czyta i ogląda, pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaaaaa! Jest i blog :D Dobrnęłam do końca i już nie mogę się doczekać kolejnych wpisów!

    OdpowiedzUsuń
  6. W końcu mogłam zobaczyć więcej stron z Twoich BuJo 😍 Będę czytać posty jak tylko się pojawią 😊 Jesteś pierwszą osobą z Polski która inspiruje mnie do prowadzenia mojego BuJo.
    Chętnie dowiedziałabym się jakich używasz kredek, cienkopisów, flamstrów, akwarelek itp. 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej taka pochwała to dopiero coś! Dziękuję! Jest mi przeogromnie miło! Cieszę się, że mogę inspirować. :)
      Planuję napisać tekst o moich ulubionych pisadłach :)

      Usuń
  7. Fajnie poczytać o początkach Twojego bujowania. Czekam na kolejne wpisy!

    OdpowiedzUsuń
  8. Super miło się czyta ten tekst i myślę że rownie miło byłoby poczytać Twój zbiór rad i wskazówek dla początkujących☺
    Ps. Zazdroszcze talentu do rysowania☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam w planach napisać właśnie taki tekst :) Wypatruj :)
      Dziękuję! :)

      Usuń
  9. Joasiu Twohe BuJo to po prostu cuda... uwielbiam oglądąć Twoje strony... super, że nareszcie zdecydowałaś się na bloga... powodzenia w jego prowadzeniu

    OdpowiedzUsuń
  10. Ach, te Twoje nieidealne początki to nawet nie jest 10% moich umiejętności :)

    Powodzenia w blogowaniu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pewnością nie jest tak źle jak to oceniasz :p Nie dziękuję haha :D Choć dopiero zaczynam, zapału mi nie brak :D :p

      Usuń
  11. Joasiu, powiem krótko - WIĘCEJ WPISÓW POPROSZĘ <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Joasiu droga, przede wszystkim nigdy nie przepraszaj za objętość wpisu. Jeśli kogoś interesuje dany temat, to długie teksty nie są mu straszne. Wręcz przeciwnie! I oczywiście, że post z radami dla początkujących będzie mile widziany. Tego nigdy dość. Zawsze można się czegoś ciekawego dowiedzieć, bo i le posiadaczej bujo tyle różnorodnych bujo i sposobów na nie.
    Prześlicznie rysujesz, więc tak bogaty bulletjournal jest zawsze mile widziany. Ja z kolei jestem minimalistką, więc wolę prosto. Dużym rozpasaniem są u mnie kolory. Rysuję rzadko kiedy.
    Podpowiem Ci również odnośnie bloga, otóż bardzo wygodną formą komentowania jest wtyczka DISQUS. Sama jestem jej wierna od dawna. Ułatwia życie, kiedy przykładowo ktoś odpowie na mój komentarz. Wtedy dostaję o tym info. Wrzucaj kolejne posty i trzymam kciuki za blog!

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Kobieta z pasją , Blogger